Według definicji węgierski taniec ludowy zwany czardaszem składa się z dwóch części, wolniejszej, która następnie przechodzi w część szybciej. Proste kroki tańczącej pary z każdą chwilą emanują coraz większą dynamiką, wzrasta więź między magia. Restauracja Zaklęty Czardasz to wyjątkowe miejsce nie tylko na mapie Katowic, ale całego województwa śląskiego. Zatem do tańca, od progu, wolnym krokiem za kelnerem do stolika. Część druga nadchodzi gdy na stole pojawiają się zamówione dania.
Podróże sentymentalne
Od progu urzeka wystrój wnętrza. Rzucająca się w oczy elegancja skrywa prostotę. Chodź przyglądając się dłużej przyznać trzeba, że dopracowano tutaj niemal każdy szczegół. Uśmiechnięta obsługa wita klientów i zabiera ich do jednego z wielu stolików. Dominują mniejsze dwuosobowe, ale większa grupa też będzie mogła się rozsiąść. Jest intymnie, szczególnie w dolnej części, dokąd schodzimy. Surowe cegły, ale zadbano aby stanowiło one tło, klimat.
Karty z menu, odkrywamy jak bardzo Zaklęty Czardasz zabierze nasz w podróż kulinarną do ulubionych Węgier. Kiedy moje oczy dostrzegają kluseczki z gulaszem nie mam wątpliwości, że to danie będę chciał dziś zjeść. Może nie są one głównym celem przejechanych setek kilometrów w kierunku granicy węgierskiej, ale gdy już tam jestem to choć raz muszę je zjeść. Nie inaczej więc jest teraz tu w Katowicach.
Restauracja Zaklęty Czardasz nie ogranicza się tylko do Węgier. Znajdziemy pozycje wobec których klienci mają wygórowane oczekiwania. Należy do nich stek z polędwicy. Czasem lepiej zrezygnować, postawić na sprawdzone miejsce. Pamiętamy potknięcie w Łodzi i wizytę w restauracji Galicjia. Wybraliśmy ją rezygnując z drugiej wizyty w Whiskey In The Jar. W Katowicach dajemy się zaczarować. Niech kucharz rzuci zaklęcie.
Zupa rybna z sandacza
Zanim zmieszam sos gulaszowy z kluseczkami kelnerka stawia przede mną zupę rybną z sandacza. Z każdą łyżką wracamy wspomnieniem do sopockiego baru Przystań. Oj zjadłoby się tamtejszą rybę. Jednak nie dzisiaj. Teraz doznajemy zachwytu nad idealnie doprawioną zupą z sandacza. Jest pyszna. Wszystko znika z miski i już po chwili mam przed sobą kluseczki oraz na kołyszący się kociołek, z którego wydobywa się kuszący zapach gulaszu. Nakładam łyżką kawałki mięsa i sos, polewam nim kluseczki. Uczta rozpoczęta.
Zaklęty taniec przechodzi do fazy drugiej. Kubki smakowe szaleją, przywołując w pamięci najlepsze kulinarne chwile z Egeru. Tu w Katowicach musi pozostać własna nuta, coś co od różni tą potrawę od tej podawanej na Węgrzech. Wszystko w granicach rozsądku. Ma być smacznie i jest, nawet bardzo. Po drugiej stronie stolika wzrok przyciąga podana polędwica wołowa. Wygląda apetycznie, choć tutaj liczy się przede wszystkim jej smak. Ten od mięsa i sposobu jego wysmażenia.
Dostaje kęs. Jest bardzo dobry. Stek rozpływa się wręcz w ustach. Nie ma wątpliwości, że Zaklęty Czardasz trafia na listę restauracji gdzie dbają o jakość i sposób przygotowania tego wspaniałego kawałka wołowiny. Uczta trwa w najlepsze. Jest smacznie, dopisuje intymny klimat. Czujemy się zaopiekowani przez kelnerkę do samego końca. Nie ma w jej trosce nachalności. Od pierwszego pytania obie strony wiedzą, że gdy zajdzie jakakolwiek potrzeba zostanie na pewno spełniona.
Ulica Mikołaja Kopernika w Katowicach
W chwili gdy odwiedzamy restaurację Zaklęty Czardasz Katowice przypominają jedno wielką budowę. Remontuje się wiadukty, co utrudnia ruch w centrum miasta. Zniechęca też do przyjazdu tutaj. Szczególnie samochodem. Jeżeli znajdziecie czas i ochotę wybierzcie się mimo wszystko na ulicę Mikołaja Kopernika w Katowicach. Odwiedźcie tą wyjątkową restaurację. Dla pewności zadzwońcie i zarezerwujcie stolik. Ta fatyga zostanie wam stokroć wynagrodzona w postaci udanej uczty z węgierską nutką.
___
Lokalizacja: Zaklęty Czardasz, Mikołaja Kopernika 9, 40-064 Katowice
Zdjęcia: źródło własne, marzec 2025 r.