Hotel Dziki Potok, Karpacz, Polska


Październik 2015 r. Właśnie Polska świętuje sportowy sukces. Polska reprezentacja w piłce nożnej wygrywa z Niemcami 2 do 0. Jadę autostradą słuchając radia. Komentarzy nie ma końca. Zjeżdżam z A4 i kieruje się na Karpacz. Byłem tam w dzieciństwie, z rodzicami, na wczasach zakładowych. Pamiętam widok szczytu Śnieżki.


Wąska nitka drogi ciągnie się bez końca. Ruch w niedzielę popołudniu nie wielki mimo to jazda nie należy do najprzyjemniejszych. Docieram do hotelu Dziki Potok. Położony w ustronnej lokalizacji.

Rejestracja i meldunek przebiega szybko i sprawnie. Dwie noce spędzę w przestrzennym dużym pokoju z małżeńskim łóżkiem. Widok z okna na parking. Miejsc na nim niemal na styk. Przede mną kolejne szkolenie i pierwsza prelekcja na temat procesów zarządzania.


Wyposażenie pokoju bez żadnych uwag. Niczego nie brakuje. Łazienka duża, czysta, łóżko wygodne.

Śniadanie typu hotelowy standard. Dobra kawa, do której na koniec posiłku można dobrać sobie coś na słodko.

Dania obiadowe, podane w tym przypadku, w formie stołu szwedzkiego, wystarczające aby zaspokoić ze smakiem głów i nabrać energii na dalszą cześć dnia.

Dla grup zorganizowanych miejsce do grillowania. Serwowane dania są smacznie i sycące. Jeśli będzie okazja, polecam smaczny, świeży chleb ze smalcem.

Wyjazdy służbowe nie dają zbytnio odpocząć, a tym samym w pełni skorzystać z gościnności hotelu. Dziki Potok w Karpaczu okazał się miejscem przyjemnej przystani dającej wszystko co niezbędne aby zregenerować siły na kolejne godziny pobytu. Zaspokoił głód i pokrzepił smaczną kawą. Pomimo dużego konkurenta w postaci hotelu Gołębiewski, warty jest zwrócenia na siebie uwagi i zastanowienia czy nie wybrać właśnie jego.

Największą atrakcją okolicy Karpacza jest wznoszący się nad miastem góra Śnieżka, z charakterystyczną budowlą na jej szczycie. Wybierając się na trekking część drogi można skrócić wjeżdżając kolejką krzesełkową. Jednoosobowe siedzisko raczej eliminuje możliwość wjazdu z małym dzieckiem. Od górnej stacji do szczytu pozostaje nam kilkadziesiąt minut pieszo po szerokiej kamienistej ścieżce.

Jeśli czas pozwala warto zobaczyć również zabytkowy kościółek Wang z XII w.

Przebywałem w Karpaczu poza sezonem. W mieście panował spokój i cisza. Nie jestem w stanie powiedzieć czy miasto może przyciągać do siebie na długie weekendy lub dłuży urlop. Droga łącząca miasto z autostradą A4 nie zachęca do planowania wyjazdu w te strony. Na pewno szkoda i ody ten stan rzeczy zmienić na przyszłość. Myślę, że warto.
___
Zdjęcie tytułowe za dzikipotok.karpacz.pl