60 lat temu powstał zespół Scorpions. Z tej okazji zespół wyruszył w trasę koncertową, w ramach której odwiedził także Polskę. 18 czerwca 2025 roku zawitał do Tauron Arena w Krakowie. Dla starych i nowych fanów była to okazja aby zobaczyć i posłuchać niemiecką legendę hard rocka na żywo. Przy okazji w grodzie Kraka pojawił się pomysł na odwiedziny w dwóch wyjątkowych miejscach. Pierwszym był Dziórawy Kocioł. Zaś na obiad wybraliśmy się do Tawerny Wilczy Dół.
Tauron Arena Kraków
Każdy fan muzyki ma swoją ulubioną listę zespołów, płyty i utworów. Moje pierwsze kroki związane są między innymi Scorpions. To ich kaseta jako pierwszych znalazła się w mojej kolekcji. Przez lata udało mi się poznać wszystkie ważne wydawnictwa. Nigdy jednak nie udało mi się zobaczyć zespołu na żywo. Po tym jak pięć lat temu obok nosa przeszła okazja pożegnania się z KISS. Kiedy na planie Tauron Arena pojawił się wolne miejsca nie zastanawiałem się ani chwili.
Koncert w ramach Coming Home To Poland – 60 Years of Scorpions w Krakowie odbył się w Tauron Arena. Nowa hala widowiskowa to częste miejsce, w którym organizowane są duże koncerty. Lista sław jest długa, a otwiera ją Metallica. Obiekt z dużym zapleczem, parkingiem, dużą przestrzenną salą o dobrej akustyce. Mając w pamięci, że grupa Scorpions właśnie w Krakowie pobiła rekordy frekwencji (szacuje się na 700 do 800 tysięcy ludzi) to w porównaniu z nim czerwcowy koncert wydawał się niemal kameralny. Nadawało to szczególnego klimatu szczególnie w spokojniejszych momentach występu.
W zależności od miejsca w Krakowie, z którego udamy się pod Tauron Arena, możemy dotrzeć na miejsce komunikacją miejską lub korzystając z usług popularnych firm transportowych. W drodze powrotnej ta forma wydostania się jest nieco mniej atrakcyjna na windowane ceny. Warto więc pomyśleć w miarę wcześniej o zamówieniu tej aplikacyjnej taksówki. Pod halą mieści się też parking. W chwili zamówienia biletu na koncert można wybrać dodatkową opcję zamówienia miejsca parkingowego. W dniu imprezy raczej ciężko będzie się na niego dostać.
Scorpions 18 czerwiec 2025 Kraków
60 lat na scenie to szmat czasu. Dla tak aktywnego zespołu jak Scorpions to też ogromna set lista tego co można by zagrać. Oczywiście są fani, których zadowolą największe przeboje. Zespół ma ich tyle, że nawet one wszystkie nie są w stanie zmieścić się w ramach czasu występu. Trzeba więc cieszyć się tym co przygotowała grupa. Żadnego supportu, zespołu rozgrzewającego. Siedząc w oświetlonej hali mogliśmy posłuchać kilku rockowych klasyków z AC/DC na czele. Kwadrans po 20 zgasły światła i blasku białych reflektorów usłyszeliśmy charakterystyczny i jedyny w swoim rodzaju głos Klausa Maina.
Po lirycznym wstępnie Coming Home zmienił się w hard rockową kanonadę. Koncert rozpoczął się na dobre. Chwila wytchnienia pojawiła się w The Zoo, ale zaraz po nim instrumentalny klasyk Coast To Coast nie pozostawił złudzeń. Zespół nie odpuści. Pewnie, że nie mogło zabraknąć Wind Of Change, w którym Klaus zmienił słowa, przed nim usłyszaniśmy równie piękne Send Me An Angel. Pomimo, że hala wypełniona była po brzegi dało się wyczuć ten wyjątkowy nastrój podsycony idealną grą scenicznych świateł i blaskiem smartfonowych latarek. Równie romantycznie zrobiło się przy doskonałej klasycznej balladzie Still Loving You.
Po nim zespół kolejny raz zszedł ze sceny. Tą po chwili opanował wielki skorpion, który wyłonił się za perkusji. Tak zaczął się wielki finał, w którym usłyszeliśmy wspaniałe Blackout i Rock You Like A Hurricane. To był koniec koncertu. Czy ostatniego? To pytanie można było sobie zadać w trakcie wieczoru kilka razy. Ząb czasu najbardziej widać w Klausie Mainie. Choć jego głos bronił się bardzo dobrze. Gitarzyści nie ustępowali go na krok. Ciągły ruch i zabawa w rytm doskonałego perkusisty Mikkey Dee.
Dziórawy Kocioł Kraków
Wszystko co dobre szybko się kończy. Aby podtrzymać atmosferę koncertu postanowiliśmy zostać jeszcze jeden dzień w Krakowie. Idąc uliczkami starówki tu i ówdzie w oczy rzucały się nałożone na ciała koszulki zakupione dzień wcześniej na koncercie. Na starym rynku w Krakowie w święto Bożego Ciała okazało się, że Sukiennice są niedostępne dla turystów. Dla nas to mała strata, ale przyglądając się ludziom dookoła sporo było niezadowolonych. My tego dnia obraliśmy inne cele. Pierwszym z nich było zjedzenie późnego śniadania w Dziórawym Kociole. Wnętrze tego miejsca zainspirowane zostało historią Harrego Pottera.
Lokal zyskał sobie sławę na Śląsku. Fani bohatera sagi J.K. Rowling porównują go z katowicką Kawiarnią 9i 3/4 Cafe. Wchodzimy i zostajemy zaprowadzeni do stolika. Dostajemy menu i instrukcję co do dalszych działań. Gdy wybierzemy pozycje z menu musimy podejść z nimi do kasy i tam złożyć zamówienie. To marketingowa sztuczka, bo stojąc w kolejce rozglądamy się co rusz wpadając w zachwyt magicznych gadżetów. Zastanawiamy się czy ceny też zostały zaczarowane. Jeżeli tak, to musiała zadziałać ta ciemniejsza siła mocy.
Postanawiamy skupić się na jedzeniu, gofry i kanapka, a do tego obowiązkowo eliksiry. Wracamy do stolika i po chwili oczekiwania nasze zamówienie trafia na stół. Dymiące trunki robią wrażenie. W smaku orzeźwiające są doskonałym uzupełnieniem dobrej kanapki i smacznego gofra. Jest klimatycznie, miło i nie da się ukryć, że dla miłośników Harrego Pottera jest to miejsce obowiązkowe do odwiedzenia w trakcie pobytu w Krakowie. Wychodzimy pełni wrażeń. Przed nami dłuższy spacer kolejny cel to również punkt kulinarny.
Tawerna Wilczy Dół
Robimy przeskok do innej krainy, pełnej potworów, mroku i czającego się zła. Do restauracji Tawerna Wilczy Dół robimy wcześniej rezerwację. To zwalnia nas z konieczności czekania na stolik w długiej kolejce. Jak się okazuje przy wyjściu zniknęła ona dosyć szybko. Wniosek może być jeden, otwarcie lokalu o 14 przyciąga sporo głodomorów, ale mniej więcej po godzinie od zdjęcia kłódki z drzwi chętnych jest zdecydowanie mniej. Wchodzimy jako jedni z pierwszych i prowadzeni jesteśmy ciemnym korytarzem do jednej z komnat.
Jest mroczno, jedynie kilka punktów świetlnych. Tawerna Wilczy Dół prowadzi się swoimi zasadami. Wyciągamy sztyl z tyłka i dajemy na luz. Jesteśmy tutaj nie tylko żeby dobrze zjeść, ale również jeszcze lepiej się bawić. Według wskazówek udajemy się do okienka, w której wymieniamy złotówki na dukaty. Podobnie jak w Dziórawym Kociole oko przykuwa mnóstwo przeróżnych gadżetów związanych nie tylko ze światem Wiedźmina. Zabieramy monety do stolika. Nimi będziemy płacić za nasze zamówienie. Pozwala to zaoszczędzić około 10% na całym rachunku.
Wybieramy główne dania z menu, a do tego obowiązkowo (znów) eliksiry. W przeciwieństwie do Dziórawego Kocioła, tutaj robimy je sami. Zabawa zaczyna się na dobre. Mieszamy składniki zgodnie z instrukcją. Dzieją się czary, a efekt słodko smakuje. W końcu na stół podane zostaje strawa. Zaczynamy naszą ucztę. Żeberka, szarpana wołowina i drobiowy szaszłyk. Wyglądają apetycznie, chwytamy za sztućce i dopiero po chwili gdy przełkniemy pierwsze kęsy, wymieniamy się uwagami. Każdy próbuje i wydaje werdykt. Jest jednomyślny, zdecydowanie najlepiej zamówić żeberka.
W świecie wiedźminów
Gdyby za drzwiami Tawerny Wilczy Dół istniał świat, w którym Geralt ma pełne ręce roboty, a my dziękowalibyśmy każdego dnia, że nie pożarł nas jakiś potwór lub nie poderżnął nam gardła jakiś złoczyńca, to uczta, którą sobie zafundowaliśmy byłaby czymś wyjątkowym. Nikt nie czepiałby się wieprzowiny, czy wysuszonych kawałków kurczaka zsuwanych ze sztyletu. Jest sycącą, ale to idealnej uczty zabrakło.
Biorąc pod uwagę cały klimat i miejsce można przyjąć, że nie musi być perfekcyjnie, że jedzenie jest tutaj dodatkiem. Przed wyjściem z Tawerny rozglądamy się jeszcze po pozostałych salach. Wnętrza robią duże wrażenia i to główny powód, dla którego warto tutaj przyjść. Nawet jeżeli nic nie mówi Wam kim jest ten cały Wiedźmin. Obsługa nie sili się na wylewną uprzejmość. Ma zdrowe podejście, zachowuje dystans, nie przekraczając niebezpiecznej granicy poczucia olania klienta.
Dostaniecie wszystko co chcecie. I będziecie zadowoleni. Pełni wrażeń wracamy do naszej rzeczywistości. Droga usłana płatkami kwiatków, ale tą historię znają już prawie wszyscy.Choć drugi dzień w Krakowie nie był zbyt długi to uznajemy go za udany. Krakowski Rynek, zamek i podzamcze nad rzeką są pełne turystów. Miasto żyje i ma się dobrze.
Hotel Krakus Kraków
Jedną z opcji noclegowych w Krakowie w miarę bliskiej lokalizacji od Tauron Arena Kraków jest hotel Krakus. Trochę trudniej jest dotrzeć na Stare Miasto, ale dla chcącego nic trudnego. Na miejscu dostępna jest restauracja, która cieszy się bardzo dobrą opinią, popartą faktami. Smaczne dania obiadowe, duże porcje w przystępnych cenach. Po długiej podróży zanim wyjdziecie z budynku warto posilić się na miejscu.
Pokoje, duże, przestrzenne, z łóżkami małżeńskimi lub dwa osobne. Czysto, schludnie, wygodnie, a więc wszystko co potrzeba by dobrze wypocząć, wyspać się i cieszyć się kolejnym dniem. Trzygwiazdkowy Hotel Krakus w Krakowie posiada ofertę przystępną cenową. Stawki zmieniają się niczym kursy na giełdzie i uzależnione są właśnie od kalendarza imprez organizowanych w mieście. Dlatego zostaniecie szczęśliwymi posiadaczami biletów na występ ulubionego artysty i zdecydujecie się na nocleg w Krakusie, zróbcie rezerwację jak najszybciej.
Hotel posiada płatny parking. Dojazd z Dworca Kolejowego komunikacją miejską wymaga przesiadki chyba, że zdecydujecie się na dłuższy spacer z przystanku tramwajowego Kuklińskiego. Tutaj możecie wsiąść w dalszą podróż autobusem. Zawsze też możecie skorzystać z opcji zamówienia usług transportowych u jednego z aplikacyjnych przewoźników. Ci sprawnie poruszają się po mieście i dowiozą was w każdy zakątek Krakowa.
___
Coming Home To Poland – 60 Years of Scorpions, 18.06.2025 r, Kraków
Lokalizacja: Tauron Arena, Stanisława Lema 7, 31-571 Kraków
- Dziórawy Kocioł, Grodzka 50/1, 31-044 Kraków
- Tawerna Wilczy Dół, Szpitalna 22, 31-024 Kraków
- Hotel Krakus, Nowohucka 35, 30-728 Kraków
Zdjęcia: źródło własne, czerwiec 2025 r.