Góra Równica, Ustroń, Polska

Ustroń, góra Równica, restauracja Dwór Skibówki, zdjęcie własne
Ustroń swoistym rzutem na taśmę stał się uzupełnieniem atrakcji dla odpoczywających w Wiśle. Miasto w sobie też posiada atrakcje turystyczne. Jedną z nich są oblegane dwa szczyty Beskidu Śląskiego.

Na Czantorie prowadzi wyciąg krzesełkowy będący podobną porównywalną atralcją z wjazdem kolejką na Kasprowy Wierch w Tatrach.

Na Równicę prowadzi asfaltowa droga. Tutaj w słoneczne dni wolne od pracy frekwencja nie ustępuje tej w drodze do tatrzańskiego Morskiego Oka.

Tłum rozchodzi się po całym równym szczycie. Można skorzystać z toru saneczkowego (także latem, specjalne ssanie), jest park linowy, także dla najmłodszych. Regułą jest tutaj stanie w kolejkach. Podobnie jak oczekiwanie na posiłek gdy zdecydujemy się coś zamówić w jednej z restauracji.

Po raz pierwszy na górze Równica byłem będąc jeszcze dzieckiem. W totalnej mgle wjechaliśmy na górę autokarem. Wówczas nie było tam nic prócz Schroniska PTTK. Pieczątka, znaczek (metalowa przypinka) i ruszyliśmy w drogę powrotną zatrzymując się w Wiśle.

Po latach dotarłem do tego samego schroniska już na nogach. Były to czas rajdów i wędrówek po Beskidach. Pamiętam, że przechodziłem szlak z Brennej.

W kolejnych latach docierałem już na górę zmotoryzowany. Miejsce skomercjalizowało się razem ze schroniskiem. Klimat w prawdzie pozostał, ale kuchnia starała się dorównać daniom oferowanym w klimatycznej restauracji Koliba Pod Czarcim Kopytem.

W schronisku dokonała się u mnie jedna z rewolucji kulinarnych. Dotyczyła sałatki podanej do dania głównego gdzie obok standardowych warzyw na czele z sałatą znalazły się truskawki. Początkowe zaskoczenie okazało się miłą smakową niespodzianką. Nie przypuszczałem, że lekka kwasowość tych owoców także doskonale skomponuje się z całością. Od tamtej pory w sezonie truskawkowym staram się odtworzyć ten przysmak.

Obok saneczkowego toru mieści się fast foodowy Mr Hamburger. Zaraz przy nim dom strachu. Idąc wyżej główną drogą dojedziemy do parku linowego.

W tym roku dotarliśmy po raz pierwszy do najwyżej położonej na Równicy restauracji Dwór Skibówki. Ilość chętnych, zmierzających do gospody może zniechęcić. Nie należy się jednak zrażać. Po mimo tak wielkiego tłoku nie zauważyłem żeby ktoś nie znalazł miejsca dla siebie.

Zamówienie w restauracji Dwór Skibówki składamy przy barze. Każdy stoli posiada swój nnumer. Przy pięknych okolicznościach pogodowych (niepowtarzalnych) musimy się liczyć z około dwudziestominutowym czasem spędzonym w kolejce. Zamawiamy z karty dania, napoje i płacimy, podając numer stolika.

Napoje zabieramy od razu ze sobą. Na jedzenie czekamy nie dłużej niż kolejne dwadzieścia minut.
Na naszym stole podane zostają pierogi, placek z gulaszem zbójnickim, kotlety z frytkami.

Pierogi ruski bardzo dobre. Duże, syte, smaczne. Podobnie jak placek z gulaszem. Określiłbym to daniem firmowym restauracji Dwór Skibówki. Kotlety w normie. Duże porcje znikają z talerzy. To zawsze jest najlepszą oceną miejsca. Wobec czego polecam uwadze.

Dwór Skibówki posiada także swoją bazę noclegową. Nie wiem czy jest to są to jedyne miejsca do spania na górze Równica. Wracając z restauracji podszedłem pod schronisko. Trudno stwierdzić czy można w nim przenocować. Spotkałem za to turystów narzekających na wysuszony tusz i brak możliwości zrobienia pieczątki. Szkoda, bo chciałem z synem także zabrać sobie taką pamiątkę z wyjazdu.

Zjeżdżając z góry zauważyliśmy mniej więcej w połowie radiowóz policji, która blokowała wjazd. Była godzina około 16tej. Oznaczałoby to, że po tej godzinie nie ma możliwości już wjazdu. Czy tak jest w każdy słoneczny dzień wolny od pracy?

Z praktycznych informacji, samochody parkowane są na poboczu drogi. Jadąc na samą górę, już przy restauracjach liczyć się trzeba z opłatami. Co ciekawe nawet tam, przy panującym chaosie i organizacji zauważyłem samochody zatrzymujące się bez poboru biletu parkingowego.

Przy gospodzie Dwór Skibówki również jest sam parking. Trzeba liczyć się z przejazdem przez płatną strefę parkingową co może wiązać się z zatrzymaniem przez obsługę i konieczność uiszczenia zapłaty.

Do Zakopanego zjeżdżają ludzie z całej Polski, masowo oblegając najpopularniejsze tarzańskie atrakcje. Tłumy nad Morskim Okiem, długi czas oczekiwania na wjazd kolejką na Kasprowy Wierch, czy sznur ludzi zmierzających na Giewont.

Miasta Ustroń i Wisłę, rzadziej Szczyrk, odwiedzają głównie mieszkańcy województwa śląskiego. To dla nich odskocznia od betonowych osiedli, miastowego zgiełku. Niestety nie unikają korków, które pomimo modernizacji drug dojazdowych do obu miast, nie rozładowało zatorów. W piękny słoneczny dzień liczyć się trzeba z dłuższym czasem.

Dodatkowo dojazd spowalniają ciągłe, niezrozumiałe w wielu przypadkach, ograniczenia prędkości. Jadąc wiślanką już od miejscowości Żory liczyć się trzeba z średnią prędkością na poziomie 70 km/h. Być może służyć to ma zniechęceniu do częstszych niż raz lub dwa razy do roku wizyt w Ustroniu lub Wiśle.