Dlaczego ludzie porywają się na wręcz masochistyczny wyczyn kilkugodzinnego stania w kolejce aby wyjechać na Kasprowy Wierch? Dla jednych już podróż kolejką linową stanowi atrakcję samą w sobie. Inni docenią widoki jakie czekają na nich po wyjściu z wagonika na górnej stacji.
Przepustowość przewozu jest wystarczająca i odpowiednia. Gdyby było inaczej mielibyśmy do czynienia na górze z drugimi Krupówkami.
Polskie Koleje Linowe oferują szybki zakup biletu przez witrynę internetową. Opcja ta dostępna jest również przy stacji w Kuźnicach. Ustawiono tam automat gdzie bez większego tłoku można nabyć bilety.
Nie sprawdziłem czy jest to ten sam system i proces zakupu. Nabywając w domu ebilet z witryny internetowej w radzę wpierw dokonać rejestracji w serwisie. Zajmie to chwilę, a zaoszczędzi wam nerwów gdy po wyborze godziny odjazdu i ilości przejdziecie do płatności. Przycisk staje się nie aktywny nie ma szans na możliwość wyboru formy zapłaty.
Jeżeli wybraliście datę i czas odległy o około dwie godziny liczcie się z tym, że system poprosi o ponowne przejście wszystkich ścieżek zamówienia.
Kilka dni po zakupie możecie być proszeni o wypełnienie ankiety. Warto oddać obiektywną ocenę i podzielić się z PKL odczuciami.
W wagonie nie ma numerowanych miejsc siedzących. Wszystko odbywa się na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Także jeśli chodzi o nie wielkie ławeczki w rogach. Zresztą nikt nie siedzi. Od chwili gdy kolejka rusza w górę każdy chce zobaczyć jak najwięcej. Im wyżej tym widok coraz mocniej zapiera dech w piersiach.
Przejazd związany jest z przesiadką na stacji pośredniej. Wszystko odbywa się płynnie. Przechodzimy do drugiego wagonu i ruszamy w dalszą podróż.
Nasza wycieczka miała miejsce pod koniec stycznia 2017 roku, gdy warunki pogodowe były doskonałe. Niebo błękitne, bez chmurne, lekki mróz, duża warstwa zmrożonego śniegu.
Rodzina dostosowała się do moich zaleceń aby ubrać się ciepło. Na górze okazało się, że panują alpejskie warunki. Ciepło słońce przyjemnie ogrzewało.
Wyjście ze stacji to niemal jak przekroczenie progu do bram raju. Przed oczami ukazuje się pasmo tatrzańskich szczytów. Idziemy szeroką aleją podziwiając stok z lewej strony. Duże nachylenie na początku trasy odstrasza pewnie nie jednego amatora.
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków górskich. Stąd ruszyć można w kierunku Tatr Zachodnich lub ku górskiej przygodzie. Właśnie tutaj wielu śmiałków rozpoczyna wyprawę na Orlą Perć. Poprze z Świnicę kierują się ku Zawratowi i dalej. Nieodrywając wzroku od tatrzańskich szczytów przywołuje w pamięci moje spełnione górskie marzenie.
Mocno wydeptane ścieżki nie dają pewnego podłoża na co bardziej stromych odcinkach. Warto jednak podejść kilka metrów dalej na szczyt Kasprowego Wierchu. Widok zapamiętam na zawsze.
Zostawiając za plecami Zakopane wokół obrotu szyi roztacza się przepiękna panorama tatrzańskich szczytów. Pogoda jest tego dnia wielkim sprzymierzeńcem. Żadne zdjęcie nie oddaje tego co widzą ludzkie oczy w tym miejscu.
Ciepła herbata z cytryną z termosu smakuje wybornie.
Zejście przy zachowaniu ostrożności. Kto ma grubsze spodnie siada i zjeżdża asekurując się nogami na ostatnich metrach z kilkunastu.
Jeszcze krótki spacer i czas na powrót.
Na górnej stacji Polskich Kolei Linowych brak śladu po pizzerii. Wszystkie stoliki i miejsca zajęte. Dziś już chyba nie ma problemu ze zjedzeniem własnego prowiantu. Decydujemy się na powrotny zjazd.
Niewielka kolejka ludzi, przejście przez bramki, chwila oczekiwania, wsiadamy i ruszamy w dół.
W Kuźnicach czekają busiki. Zjazd na dół do ronda przy stacji to koszt ok. 3 zł za osobę.
Nikt z ekipy nie ma wątpliwości, że ta podróż się opłacała. Przy pięknej pogodzie zdecydowanie bardziej niż wyprawa do Morskiego Oka. Ten alternatywny plan wycieczki zakładał przejazd saniami. Ani trochę nie żałowaliśmy wybranej atrakcji.
Wybierając się na Kasprowy Wierch, czy to pieszo lub z pomocą Polskich Kolei Linowych pamiętaj o odpowiednim ubiorze oraz obuwiu. Góry Tatry traktuj z należytym respektem i szacunkiem. Góry choć piękne nie mają litości. Bądź ostrożny i mierz własne siły na zamiary.