Przyzwyczajenie do zwyczajów, siedzenia w domu, odwiedzin bliskich znajomych. Czas szybko biegnie, „święta, święta i po świętach”. Nie dorosłem do decyzji aby wyjeżdżać na Boże Narodzenie. Wielkanoc udało mi się już spędzić poza domem. Dwukrotnie w słowackim Liptowskim Mikułaszu.
Chcesz poczuć się jak ptak, unosić w powietrzu bez paralotni lub spadochronu? Masz szansę, o ile przekonasz się do cen. Te nie są małe.
Może więc miasteczko westernowe?
Można zjechać na jedną z bocznych polnych uliczek. Z wyżyn widać przepiękną panoramę Tatr.
Na dłuższą wędrówkę można wybrać się do Prosieckiej Doliny. Są tam miejsca gdzie trzeba korzystać ze sztucznych ułatwień, a więc atrakcji nie brakuje.
A może jaskinie? W drugiej z dolin, Demianowskiej, możecie zwiedzić Demianowska Jaskinia Wolności. Bez względu na pogodę warto pamiętać o cieplejszym okryciu.
Liptovsky Mikulas leży u podnóża góry Chopok. To w zasadzie druga z atrakcji, po wspomnianym aquparku Tatralandia, z którego słynie to miasteczko. Niestety w porze świąt stoki są już niedostępne. Miejsce to jednak cieszy się dużą popularnością i najczęściej dobrą opinią wśród narciarzy.
W lecie możecie zatrzymać się przy zbiorniku wodnym Liptovská Mara.
Jeżeli jesteście w większej grupie rozważcie wynajem jednego z domków oferowanych przez Chata Terezka. To w gruncie rzeczy dobrze wyposażone domki jednorodzinne. Miejsca do spania jest na tyle dużo, przy tym dwie łazienki w standardzie, że na dwie – trzy noce jest to bardzo dobre rozwiązanie.
Domki sprawdzają się świetnie do wspólnego biesiadowania, jak również długich nocnych rozmów.
W okolicy domków, jest też kościół katolicki, do którego dotrzecie także spacerem.
W centrum miasta znajdziecie sieciowe dyskonty, które pozwolą wam nawet w Wielką Sobotą zrobić niezbędne zakupu.
Wielkanocne wyjazdy mają dosyć intensywną formę. Liptovsky Mikulas to miejsce niezatłoczone, a przy tym niepozbawione atrakcji, co ważne, głównie na świeżym powietrzu.
